W kawiarni: 15:30 Hidden
St.
- Bardzo przepraszam was dziewczyny za moje
zachowanie, i to w pierwszy dzień szkoły… - spuścił głowę
- Ej, coś Ty, to nic, nam możesz naprawdę zaufać i nic
się nie przejmuj, rozumiemy Cię –
uśmiechnięta powiedziałam
- To co zamawiamy, ja kupię jakieś lody, a Wy ? –
spytała Ola
- Ja poproszę kremówkę i kakao. A Ty Michael ?
- Hmm, ja to samo co Melanie…
- Oku, to ja pójdę zamówić a Wy sobie pogadajcie –
poszła do kasy uśmiechnięta
- Mów mi Mike – lekko zabłyszczało w Jego oczach
- Dobrze, ale Ty mów mi Mel lub Meli, jak wolisz, choć
to drugie to bardziej, dla szczególnych osób… - spłonęłam rumieńcem, który
zauważył i lekko się uśmiechnął, po czym jeszcze bardziej się zarumieniłam…
Trwała głucha cisza między Nami, kiedy przerwał ją głos
mojego towarzysza rozmowy…
- Więc grasz na instrumentach ? – spytał jakby tym
oczarowany
- Tak, od 6 lat gram na fortepianie i na gitarze
elektrycznej. To bardzo różne od siebie instrumenty, ale bardzo je kocham. Tak
samo jak z muzyką, słucham i klasycznej i metalu, a i jeszcze… - zamilkłam
- Co jeszcze ? Kogo lub co jeszcze słuchasz ? – pytał
tak bardzo zaciekawiony
- No… n…o słucham jeszcze The Jack…The Jacksons –
spaliłam przed Nim buraka
- Naprawdę ?! Słuchasz mnie i moich braci, to super.
Ja jestem perfekcjonistą mi się nie podoba to co robię…
W tym czasie przyszła Ola z zamówieniami :
- No hej, co porabiacie ?
- Rozmawiamy sobie, siadaj – powiedziałam
Wszyscy wzięliśmy nasze zamówienia i zaczęliśmy dalej
rozmawiać :
- Ile lat się już znacie ? – spytał Mike
- Od 1 klasy gimnazjum, to tak w miarę lat… -
odpowiedziałam
- To może teraz Ty opowiedz nam o sobie ?
- A więc tak. Jestem artystą i razem z moimi braćmi
tworzę zespół od dobrych lat. Jestem dość sławny, przez co nie mam prywatności,
lecz bardzo kocham ludziom dawać szczęście i nigdy nie przestanę. Fani są
najważniejsi. To Oni zawsze dawali mi otuchy, przez swoje zachowania - uśmiechnął się promiennie. Miał bardzo
ładny uśmiech i oczy, takie czekoladowe…
- To ciekawy sposób życia…
Gadaliśmy jeszcze przez 4 h. Kiedy wyszliśmy z kawiarenki
było już ciemno, ok. 19:30. Mike zaproponował, że Nas odprowadzi, więc najpierw
poszliśmy do Oli, a potem do mnie. Stanęliśmy przed moim domem i kiedy się
żegnaliśmy, Mike spytał :
– Czy mogę Cię przytulić ? – Jego policzki się lekko
zaróżowiły
- Ależ, jasne, chodź tutaj – przyciągnęłam Go do
siebie i przytuliłam.
Bardzo ładnie pachniał, to chyba perfumy Toma Forda.
Kiedy tak staliśmy objęci koleżeńską aurą poczochrałam Go po Jego miękkich,
hebanowych loczkach:
- Cudne masz włoski – lekko się zarumieniłam i On też
- Dziękuję – uśmiechnął się szeroko i jeszcze raz
mocno mnie przytulił. – To może ja już pójdę – Pa
Kiedy przyszłam byłam wykończona, weszłam pod prysznic, a
potem, już w mojej kochanej piżamce zatopiłam się w głębokim śnie, trochę
myśląc o Michael‘u. Ten dzień był bardzo szalony… O mało co by go auto nie
przejechało ! … Co za chłopak…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz