sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 2 ... Zaczarowana ''Co za ciekawy dzień''


W kawiarni: 15:30 Hidden St.

- Bardzo przepraszam was dziewczyny za moje zachowanie, i to w pierwszy dzień szkoły… - spuścił głowę

- Ej, coś Ty, to nic, nam możesz naprawdę zaufać i nic się nie przejmuj, rozumiemy Cię  – uśmiechnięta powiedziałam

- To co zamawiamy, ja kupię jakieś lody, a Wy ? – spytała Ola

- Ja poproszę kremówkę i kakao. A Ty Michael ?

- Hmm, ja to samo co Melanie…

- Oku, to ja pójdę zamówić a Wy sobie pogadajcie – poszła do kasy uśmiechnięta

- Mów mi Mike – lekko zabłyszczało w Jego oczach

- Dobrze, ale Ty mów mi Mel lub Meli, jak wolisz, choć to drugie to bardziej, dla szczególnych osób… - spłonęłam rumieńcem, który zauważył i lekko się uśmiechnął, po czym jeszcze bardziej się zarumieniłam…

Trwała głucha cisza między Nami, kiedy przerwał ją głos mojego towarzysza rozmowy…

- Więc grasz na instrumentach ? – spytał jakby tym oczarowany

- Tak, od 6 lat gram na fortepianie i na gitarze elektrycznej. To bardzo różne od siebie instrumenty, ale bardzo je kocham. Tak samo jak z muzyką, słucham i klasycznej i metalu, a i jeszcze… - zamilkłam

- Co jeszcze ? Kogo lub co jeszcze słuchasz ? – pytał tak bardzo zaciekawiony

- No… n…o słucham jeszcze The Jack…The Jacksons – spaliłam przed Nim buraka

- Naprawdę ?! Słuchasz mnie i moich braci, to super. Ja jestem perfekcjonistą mi się nie podoba to co robię… 

W tym czasie przyszła Ola z zamówieniami :

- No hej, co porabiacie ?

- Rozmawiamy sobie, siadaj – powiedziałam

Wszyscy wzięliśmy nasze zamówienia i zaczęliśmy dalej rozmawiać :

- Ile lat się już znacie ? – spytał Mike

- Od 1 klasy gimnazjum, to tak w miarę lat… - odpowiedziałam

- To może teraz Ty opowiedz nam o sobie ?

- A więc tak. Jestem artystą i razem z moimi braćmi tworzę zespół od dobrych lat. Jestem dość sławny, przez co nie mam prywatności, lecz bardzo kocham ludziom dawać szczęście i nigdy nie przestanę. Fani są najważniejsi. To Oni zawsze dawali mi otuchy, przez swoje zachowania  - uśmiechnął się promiennie. Miał bardzo ładny uśmiech i oczy, takie czekoladowe…

- To ciekawy sposób życia…

Gadaliśmy jeszcze przez 4 h. Kiedy wyszliśmy z kawiarenki było już ciemno, ok. 19:30. Mike zaproponował, że Nas odprowadzi, więc najpierw poszliśmy do Oli, a potem do mnie. Stanęliśmy przed moim domem i kiedy się żegnaliśmy, Mike spytał :

– Czy mogę Cię przytulić ? – Jego policzki się lekko zaróżowiły

- Ależ, jasne, chodź tutaj – przyciągnęłam Go do siebie i przytuliłam.

Bardzo ładnie pachniał, to chyba perfumy Toma Forda. Kiedy tak staliśmy objęci koleżeńską aurą poczochrałam Go po Jego miękkich, hebanowych loczkach:

- Cudne masz włoski – lekko się zarumieniłam i On też

- Dziękuję – uśmiechnął się szeroko i jeszcze raz mocno mnie przytulił. – To może ja już pójdę – Pa

Kiedy przyszłam byłam wykończona, weszłam pod prysznic, a potem, już w mojej kochanej piżamce zatopiłam się w głębokim śnie, trochę myśląc o Michael‘u. Ten dzień był bardzo szalony… O mało co by go auto nie przejechało ! … Co za chłopak…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz