sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 4 ... Zaczarowana ''Niespodzianka, Zaproszenie i...''


Już przy radio-węźle :

- To co zamawiamy ? – spytałam

- Może, może… zamówmy ‘’I’ll be there’’ ? – powiedziała Ola ściszając głos i mówiąc w moją stronę, tak by Mike nie usłyszał…

- Hmm, no ok – uśmiechnęłam się

- To co dziewczyny, co wybieracie ? – spytał Mike

- To tajemnica, za chwilę sam się dowiesz – powiedziała Ola i podeszła do DJ-ja zamówić piosenkę. I zaraz potem usłyszałyśmy przez głośniki, które są w całej szkole ‘’I’ll be there’’… Jakbyście widzieli minę Mike’a

- To, to ta niespodzianka jak mnie mam ? – spytał

- Tak – odpowiedziałyśmy uradowane J

- No dobrze, hah… - westchnął Mike

- Oj, no Mike, słodziutki byłeś jak byłeś mały – uśmiechnęłam się

- A co, teraz nie jestem ? – spytał, a potem uświadomił sobie co powiedział i się zarumienił…

- No nie wiem, możliwe że jesteś, ja nie oceniam…

Po szkole 12:30 :

Stałam właśnie przy mojej szafce kiedy zawitał koło mnie Mike i zapytał :

- Meli, miała byś ochotę gdzieś się ze mną dziś wybrać ?

- Czy to randka, Panie Jackson ? – spytałam roześmiana 

- Co ? Nie, nie skądże, przecież jesteśmy kolegami… - zarumienił się lekko

- Oj, Michael przecież żartowałam – uśmiechnęłam się i poczochrałam go po włoskach – A co do wyjścia gdzieś to chętnie bym poszła, ale jeszcze obiecałam Lilly, że pójdę z nią na spacer

- O, no to trudno, chociaż, mógłbym z wami iść na spacer ? Oczywiście jeżeli chciałybyście sobie pogadać o sprawach sercowych, to nie pójdę…

-Hahaha, dobrze Mike to bądź u mnie o 15, wiesz gdzie mieszkam ?

- Z czego się tak śmiejesz ? Tak wiem…

- Z niespodzianki się śmieję jaką Ci przygotuję… - uśmiechnęłam się chytro

- No dobrze nie wnikam, tylko czekam na niespodziankę. To do zobaczenia – podszedł i przytulił mnie na pożegnanie.

W domu :

Weszłam do domu i zobaczyłam moją małą siostrzyczkę, od razu się uśmiechnęłam J

- Cześć kochanie – powiedziałam i mocno przytuliłam moją siostrzyczkę, którą trzymałam na rękach

-Część Meli, to kiedy idziemy na spacer ? – powiedziała tak słodziutko

- To teraz tak – zaczęłam tłumaczyć. – Mike mój kolega, chciałby też się gdzieś ze mną przejść, więc może pójdziemy z nim i z Jack’iem na spacer na polankę, obiecuję, że Mike nie piśnie ani słówka gdzie się znajduje polanka, ok ? Musiała się troszkę zastanowić i …

- Dobrze, dla mojej Meli zawsze się zgodzę –uśmiechnęła się

- Dziękuję Ci, słońce – wyszczerzyłam się. – Dobrze a gdzie jest Jack ? – powiedziałam

- U góry, śpi w swoim pokoiku, a o której godzinie idziemy ?

- Równo o 15…

W tym samym czasie poszłam po Jack’a. Spał sobie słodziutko, ale musiałam go obudzić i po przebierać… Kiedy już to zrobiłam i zjadłam obiad, była 14:30… Więc usiadłam jeszcze sobie w fotelu i zaczęłam czytać książkę, kiedy przyszła do mnie Lilly :

- Meli, zrobisz mi warkoczyki ? - spytała

- Oczywiście, kwiatuszku. – Piękne masz włoski – uśmiechnęłam się, takie po mamie – pomyślałam

Jack był już gotowy, lecz był jeszcze u góry, zadzwonił dzwonek do drzwi…

- Poczekaj tutaj Lilly, za chwilę skończę robić ci warkoczyki, ale najpierw otworzę drzwi – powiedziałam i podeszłam do drzwi.

Przed drzwiami stał Michael, zgadnijcie z czym ? Z KWIATAMI !??!

- Hej, Meli, proszę – podał mi kwiaty.

- Cześć, Michael, jesteś bardzo punktualny i dziękuję za kwiaty, ale nie musiałeś, naprawdę, sam mówiłeś, że to nie randka – chciałam go jeszcze bardziej zawstydzić, tak słodko wyglądał z tymi różowymi policzkami J

- Bo to nie randka, proszę przestań tak mówić – zarumienił się i bardzo zawstydził…

- Oj, Michael nie chciałam Ci zrobić przykrości, proszę rozgość się, bo muszę jeszcze dokończyć warkoczyki Lilly.

- Wybaczam… - wszedł do środka i zobaczył Lilly. Oczy zaczęły mu się świecić…

- Jejku, jaka z ciebie ślicznotka – mówiąc to Michael podszedł do Lilly i ja przytulił. – To twoja siostra, co nie ? – spytał uśmiechnięty

- Tak, jestem siostrą Meli, a Ty pewnie jesteś Michael ? – powiedziała Lilly i uśmiechnęła się równie promiennie

- Tak, ja jestem Michael, wiesz jesteś bardzo ładna i słodka Lilly – powiedział

- Dziękuję Mike, a wiesz my mamy jeszcze braciszka…

- Tak ? A gdzie, dajcie go zobaczyć, proszę

- Tam – Lilly wskazała ręką na górę, gdzie znajdował się pokój Jack’a

Mike, jak postrzelony znalazł się na górze przy łóżeczku i już trzymał mojego brata na rękach… Cudny był taki widok, jak widzę Mike bardzo kocha dzieci, no to już mam opiekunkę – pomyślałam i lekko się zaśmiałam

- Z czego się tak śmiejesz ? – spytał. Masz cudownego braciszka, młoda Roseberry – uśmiechnął się chytrze

- Skąd wiesz jaką mam ksywę ? – spytałam zdziwiona

- Pisze na jednym z tych zdjęć – wskazał ręką. A po 2 to dowiedziałem się od Alex.

- A to ci Ola – powiedziałam pod nosem…

 

Rozdział 3 ... Zaczarowana ''Tajemnica, młodsza siostrzyczka i spóźnienie''


Wcześnie rano przed szkołą :

- Aj, ale wczoraj był ciekawy dzień – pomyślałam rozciągając się w łóżku – Ale dzisiaj jest szkoła i trzeba wstawać, bo się jeszcze spóźnię

Wstałam więc i poszłam się ubierać do łazienki. Kiedy wyszłam miałam na sobie krótkie zielone spodenki, czarną bluzkę na ramiączkach z napisem Slipknot i do tego czarne Conversy na stopach. Uśmiechnięta zrobiłam sobie jeszcze delikatne kreski na powiekach, wysoki koński ogon i lekko przejechałam różaną pomadką po moich ustach. Delikatnie i szybko zeszłam po schodach do kuchni, gdzie czekała na mnie moja mama Miranda ze śniadaniem.

- Cześć mamo – powiedziałam schodząc po schodach i lekko całując ją w policzek

- Cześć Mel – proszę tutaj masz śniadanie – powiedziała podając mi na stół naleśniki z sosem klonowym. – Poznałaś wczoraj kogoś nowego w szkole ? – spytała podając mi do śniadania sok pomarańczowy

- Ta… tak – powiedziałam z pełną buzią naleśników. Szybko popiłam je i odpowiedziałam – Tak, poznałam bardzo miłego chłopaka, nazywa się Michael Jackson – uśmiechnęłam się.

- Ten Michael Jackson ?! Przecież ty go słuchasz i jego braci…

- No tak słucham, ucieszył się jak mu o tym powiedziałam, bo przynajmniej się komuś podoba ich muzyka, tak stwierdził…

- Aaa, to naprawdę nieźle się zaprzyjaźniłaś – uśmiechnęła się – No ale już dobrze, jedz i idź do szkoły… W tym czasie przyszła moja siostra i mój tata

- Cześć Meli – podbiegła i przytuliła się do mnie.

- Hej kochana Lilly – uśmiechnęłam się. – Dzisiaj mamy wtorek i idę do szkoły, ale może po południu wybrałyśmy się na jakiś spacer, co ? – spytałam podnosząc ją i sadowiąc ją sobie na kolanach

- Dobrze, cieszę się, może pójdziemy do Oli albo na polankę ? – zaczęła robić maślane oczy

- Cii… polanka to tajemnica, tylko nasza – zakryłam buzię wskazującym palcem. Pójdziemy gdzie zechcesz, ale teraz muszę iść, a Ty jedz śniadanko – uśmiechnęłam się i postawiłam ją na podłodze.

- Hej, tato, przepraszam, ale musze już iść… Pa ! – krzyknęłam w hallu i wybiegłam z torbą do szkoły…

W trakcie kiedy szłam bardzo szybko, by się nie spóźnić, zauważyłam, że ktoś do mnie podbiega, kto to … ?

- Cześć Meli – ‘’Meli’’ ? No jak woli. To był Mike J

- Cześć Michael – powiedziałam uśmiechając się promiennie - Denerwujesz się przed, pierwszym tym prawdziwym dniem w szkole ? – spytałam

- No troszeczkę, ale będzie okej – uśmiechnął się swoimi białymi perełkami wprost do mnie – Cudne ząbki – pomyślałam

- Ups – powiedziałam patrząc na zegarek – Cuś późnawo się zrobiło, chodź musimy biegnąć – mówiąc to złapałam go za nadgarstek i pobiegliśmy, chodź nie było daleko, bo ja mam blisko do szkoły…

W szkole 7:25, 5 minut do dzwonka…

Po wpadnięciu do szkoły jak dwa tygrysy, zdezorientowany Mike zapytał :

- Meli, a gdzie my mamy lekcje ?! – prawie wykrzyczał z pośpiechu

- Jestem zawsze przygotowana… chwilka… w 27 na 2 piętrze, chodź – znów go pociągnęłam za nadgarstek i wbiegliśmy po schodach…

Na przerwie :

- No, już prawie byście się spóźnili – powiedziała Ola poprawiając grzywkę

- No tak, ale nam się udało – wyszczerzył swoje ząbki Mike

- Może gdzieś pójdziemy np. do radio-węzła, zamówimy jakąś piosenkę ? – spytała Ola

- Ok, chodźmy – odpowiedziałam…

 

Rozdział 2 ... Zaczarowana ''Co za ciekawy dzień''


W kawiarni: 15:30 Hidden St.

- Bardzo przepraszam was dziewczyny za moje zachowanie, i to w pierwszy dzień szkoły… - spuścił głowę

- Ej, coś Ty, to nic, nam możesz naprawdę zaufać i nic się nie przejmuj, rozumiemy Cię  – uśmiechnięta powiedziałam

- To co zamawiamy, ja kupię jakieś lody, a Wy ? – spytała Ola

- Ja poproszę kremówkę i kakao. A Ty Michael ?

- Hmm, ja to samo co Melanie…

- Oku, to ja pójdę zamówić a Wy sobie pogadajcie – poszła do kasy uśmiechnięta

- Mów mi Mike – lekko zabłyszczało w Jego oczach

- Dobrze, ale Ty mów mi Mel lub Meli, jak wolisz, choć to drugie to bardziej, dla szczególnych osób… - spłonęłam rumieńcem, który zauważył i lekko się uśmiechnął, po czym jeszcze bardziej się zarumieniłam…

Trwała głucha cisza między Nami, kiedy przerwał ją głos mojego towarzysza rozmowy…

- Więc grasz na instrumentach ? – spytał jakby tym oczarowany

- Tak, od 6 lat gram na fortepianie i na gitarze elektrycznej. To bardzo różne od siebie instrumenty, ale bardzo je kocham. Tak samo jak z muzyką, słucham i klasycznej i metalu, a i jeszcze… - zamilkłam

- Co jeszcze ? Kogo lub co jeszcze słuchasz ? – pytał tak bardzo zaciekawiony

- No… n…o słucham jeszcze The Jack…The Jacksons – spaliłam przed Nim buraka

- Naprawdę ?! Słuchasz mnie i moich braci, to super. Ja jestem perfekcjonistą mi się nie podoba to co robię… 

W tym czasie przyszła Ola z zamówieniami :

- No hej, co porabiacie ?

- Rozmawiamy sobie, siadaj – powiedziałam

Wszyscy wzięliśmy nasze zamówienia i zaczęliśmy dalej rozmawiać :

- Ile lat się już znacie ? – spytał Mike

- Od 1 klasy gimnazjum, to tak w miarę lat… - odpowiedziałam

- To może teraz Ty opowiedz nam o sobie ?

- A więc tak. Jestem artystą i razem z moimi braćmi tworzę zespół od dobrych lat. Jestem dość sławny, przez co nie mam prywatności, lecz bardzo kocham ludziom dawać szczęście i nigdy nie przestanę. Fani są najważniejsi. To Oni zawsze dawali mi otuchy, przez swoje zachowania  - uśmiechnął się promiennie. Miał bardzo ładny uśmiech i oczy, takie czekoladowe…

- To ciekawy sposób życia…

Gadaliśmy jeszcze przez 4 h. Kiedy wyszliśmy z kawiarenki było już ciemno, ok. 19:30. Mike zaproponował, że Nas odprowadzi, więc najpierw poszliśmy do Oli, a potem do mnie. Stanęliśmy przed moim domem i kiedy się żegnaliśmy, Mike spytał :

– Czy mogę Cię przytulić ? – Jego policzki się lekko zaróżowiły

- Ależ, jasne, chodź tutaj – przyciągnęłam Go do siebie i przytuliłam.

Bardzo ładnie pachniał, to chyba perfumy Toma Forda. Kiedy tak staliśmy objęci koleżeńską aurą poczochrałam Go po Jego miękkich, hebanowych loczkach:

- Cudne masz włoski – lekko się zarumieniłam i On też

- Dziękuję – uśmiechnął się szeroko i jeszcze raz mocno mnie przytulił. – To może ja już pójdę – Pa

Kiedy przyszłam byłam wykończona, weszłam pod prysznic, a potem, już w mojej kochanej piżamce zatopiłam się w głębokim śnie, trochę myśląc o Michael‘u. Ten dzień był bardzo szalony… O mało co by go auto nie przejechało ! … Co za chłopak…

Rozdział 1... Zaczarowana ''Ten nietypowy początek''


USA, California, LA, 1 września rok 1976, godz. 11:00, początek roku szkolnego…

- Jejku, ale się denerwuję, ja chyba zemdleję – powiedziałam słaba

- Nie denerwuj się tak, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Przecież początek roku szkolnego to nic takiego, będziesz w nowej klasie, poznasz nowe osoby, to nie pierwszy raz – wspierała mnie moja przyjaciółka Ola

- Ehh, no jakoś muszę wytrzymać, ale jak zacznę majaczyć to Ty bierzesz za mnie odpowiedzialność …

- No dobrze, ale…

W tym samym momencie wszedł dyrektor szkoły na plac główny :

- Witam wszystkich tutaj zgromadzonych, chciałbym się przedstawić. Jestem dyrektorem tego liceum i nazywam się Andrew Giftshine. Bardzo się cieszę, że wybraliście właśnie to liceum… A teraz będzie przystąpienie do swoich klas…

Już w klasach…

- Witajcie moi mili, będę waszą wychowawczynią przez te 3 lata… Mam na imię Isabelle Evening i bardzo się cieszę, że będę mogła was lepiej poznać… To może teraz się przedstawcie, proszę najpierw Ty. Wskazała ręką na pierwszą jej osobę z lewej strony

- Cześć, tak więc nazywam się Emilly Johnson…

- Ja mam na imię Angelo Bacher…

- Siemka, ja jestem Ted Millitan…

- Hejka, mam na imię Tiffany Ran… - Przepraszam teraz Ty – szepnęła do czarnoskórego chłopaka który siedział na lewo od niej, nieco taki zamyślony…

- Przepraszam, nazywam się Michael Jackson – lekko podniósł swoje kąciki ust w górę, z nienaganną nieśmiałością...

Przyglądałam mu się z ciekawością przez cały czas, aż do momentu kiedy sama musiałam się przedstawić :

- Hej, tak więc nazywam się Melanie Roseberry, mam 17 lat i bardzo lubię muzykę, sama gram na fortepianie i na gitarze elektrycznej…

Wszyscy mi się przyglądali, a kiedy powiedziałam na czym gram i On spojrzał na mnie z większą ciekawością niż przedtem. Szczerze spodobał mi się był inny, a inny to moim zdaniem ten lepszy, ciekawszy…

Kiedy wychodziliśmy ze szkoły:

- To co Olu, może pójdziemy na jakieś lody ? – uśmiechnęłam się już trochę bardziej zrelaksowana

- Już Ci lepiej zauważyłam, dobrze chodźmy… - I kiedy przechodziłyśmy przez bramę zauważyłam Michael’a idącego za nami jakieś 5 metrów dalej. Był znowu jakiś zamyślony, nieobecny… Przeszedł obok nas i wszedł na pasy, nie zauważył jadącego auta i … O mało Go nie przejechało, dobrze że kierowca zahamował.

- Michael ! – krzyknęłam. Obejrzał się szybko. Podbiegłam do Niego i złapałam szybko za rękę. Przeprosiłam kierowcę za zachowanie Michael’a i podeszłam do Oli

- Olu to Michael, Michael to Ola – przedstawiłam ich sobie

- To twój kolega z klasy, tak ? - spytała zaciekawiona

- Tak, tak to Michael Jackson – uśmiechnęłam się lekko

- O, a więc tak. Michael chciałbyś z nami się przejść na jakieś lody do kawiarni ?

Sparaliżowany Mike dopiero teraz się obudził. Zarumienił się lekko za kłopoty które wyrządził przed chwilą. Dziewczyny to zauważyły, i lekko się uśmiechnęły, ale i również zarumieniły

- To jak Michael idziesz z nami ? – spytała jeszcze raz Ola

- Chętnie pójdę, dziękuję za zaproszenie. – uśmiechnął się miło…

 

Przedstawienie Postaci...


Przedstawienie postaci :

- Melanie Roseberry, ma 18 lat, urodziła się 19 Sierpnia 1958 roku, mieszka w Los Angeles, chodzi do Liceum nr 12. Gra na fortepianie i gitarze elektrycznej, słucha muzyki klasycznej i metalu oraz The Jacksons J. W przyszłości chce być tak sławna jak Michael i chce pójść na studia muzyczne. Jest miła, nieśmiała, dobra, przyjacielska, opiekuńcza, kochająca, uparta… Ma zielononiebieskie oczy i brązowe  falowane i gęste włosy. Jest raczej wysoka mierzy 178 cm. Jej ksywka to ‘’młoda Roseberry’’…

- Michael Jackson, ma 18 lat, urodził się 29 Sierpnia 1958 roku w Gary, ale mieszka w Los Angeles i chodzi do tej samej szkoły co Meli. Jest sławny, śpiewa w zespole ze swoimi braćmi. Jest bardzo miły, opiekuńczy, mądry, kochający, również uparty, dobry, zawsze chciał pomagać ludziom, kocha dzieci, jest bardzo nieśmiały… Ma brązowo-czekoladowe oczy i bujne, gęste, miękkie czarne loki, które czasem układa w afro albo są upięte w koński ogon…

- Ola (Alexandra/Alex) Goldenriver, najlepsza przyjaciółka Melanie, jest starsza o parę miesięcy, urodziła się 13 Maja 1958 roku, ma 18 lat, pochodzi i mieszka z Los Angeles tak samo jak Mel. Lubi sport : tenis, pływanie, wspinanie się, rower, bieganie itp. Dobrze się uczy, chciałaby zostać w przyszłości sportsmen i występować na Olimpiadach sportowych. Jest miła, sprawiedliwa, dobrze wychowana, czuła… Ma zielone oczy i brązowe proste włosy…

- Lilly Roseberry, 5 letnia siostra Mel. Urodziła s1 Marca 1970 roku w Los Angeles, nie chodzi jeszcze do szkoły. Jest milutka, grzeczna, nieśmiała, kochana, ma cudowny uśmiech. Ma zielononiebieskie oczy i blond bzowe loczki. Jest dość związana ze swoją siostrą, bardzo siebie kochają, wieczorami razem z nią słucha metalu, klasycznej i The Jacksons J  Na razie cieszy się swoim dzieciństwem…

- Jack Roseberry, najmłodszy członek rodziny Roseberry, ma roczek, urodził się 22 czerwca 1875 roku. Jest słodkim małym chłopczykiem, który cały czas się uśmiecha. Jest podobny do swoich siostrzyczek jak dwie krople wody. Ma zielononiebieskie duże oczka i ciemne blond włoski.

- Miranda Roseberry, mama tej ‘’cudnej trójki’’ i żona Daniela. Ma 40 lat, urodziła się 19 Maja 1935 roku. Lubi być panią domu. Z zawodu jest kucharzem, więc bardzo dobrze gotuje i pracuje w restauracji. Bardzo kocha swoje dzieci z wzajemnością. Jest blondynką z niebieskimi oczami, ma kręcone włosy. Jest miła, przyjacielska, kochana, ma ciepłe serce, kocha dzieci podobnie jak Michael… J

- Daniel Roseberry tata ‘’cudnej trójki’’ i mąż Mirandy. Ma 40 lat, urodził się 12 marca 1935 roku. Z zawodu jest producentem muzycznym, jakże i muzykiem, który gra na gitarze… To On zaraził Melanie miłością do muzyki… Bardzo kocha swoje dzieci, kupuje im dużo prezentów, można powiedzieć ‘’ojciec jak z bajki’’ J Jest opiekuńczy, miły, zabawny, kochający…