sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 1... Zaczarowana ''Ten nietypowy początek''


USA, California, LA, 1 września rok 1976, godz. 11:00, początek roku szkolnego…

- Jejku, ale się denerwuję, ja chyba zemdleję – powiedziałam słaba

- Nie denerwuj się tak, wszystko będzie dobrze, zobaczysz. Przecież początek roku szkolnego to nic takiego, będziesz w nowej klasie, poznasz nowe osoby, to nie pierwszy raz – wspierała mnie moja przyjaciółka Ola

- Ehh, no jakoś muszę wytrzymać, ale jak zacznę majaczyć to Ty bierzesz za mnie odpowiedzialność …

- No dobrze, ale…

W tym samym momencie wszedł dyrektor szkoły na plac główny :

- Witam wszystkich tutaj zgromadzonych, chciałbym się przedstawić. Jestem dyrektorem tego liceum i nazywam się Andrew Giftshine. Bardzo się cieszę, że wybraliście właśnie to liceum… A teraz będzie przystąpienie do swoich klas…

Już w klasach…

- Witajcie moi mili, będę waszą wychowawczynią przez te 3 lata… Mam na imię Isabelle Evening i bardzo się cieszę, że będę mogła was lepiej poznać… To może teraz się przedstawcie, proszę najpierw Ty. Wskazała ręką na pierwszą jej osobę z lewej strony

- Cześć, tak więc nazywam się Emilly Johnson…

- Ja mam na imię Angelo Bacher…

- Siemka, ja jestem Ted Millitan…

- Hejka, mam na imię Tiffany Ran… - Przepraszam teraz Ty – szepnęła do czarnoskórego chłopaka który siedział na lewo od niej, nieco taki zamyślony…

- Przepraszam, nazywam się Michael Jackson – lekko podniósł swoje kąciki ust w górę, z nienaganną nieśmiałością...

Przyglądałam mu się z ciekawością przez cały czas, aż do momentu kiedy sama musiałam się przedstawić :

- Hej, tak więc nazywam się Melanie Roseberry, mam 17 lat i bardzo lubię muzykę, sama gram na fortepianie i na gitarze elektrycznej…

Wszyscy mi się przyglądali, a kiedy powiedziałam na czym gram i On spojrzał na mnie z większą ciekawością niż przedtem. Szczerze spodobał mi się był inny, a inny to moim zdaniem ten lepszy, ciekawszy…

Kiedy wychodziliśmy ze szkoły:

- To co Olu, może pójdziemy na jakieś lody ? – uśmiechnęłam się już trochę bardziej zrelaksowana

- Już Ci lepiej zauważyłam, dobrze chodźmy… - I kiedy przechodziłyśmy przez bramę zauważyłam Michael’a idącego za nami jakieś 5 metrów dalej. Był znowu jakiś zamyślony, nieobecny… Przeszedł obok nas i wszedł na pasy, nie zauważył jadącego auta i … O mało Go nie przejechało, dobrze że kierowca zahamował.

- Michael ! – krzyknęłam. Obejrzał się szybko. Podbiegłam do Niego i złapałam szybko za rękę. Przeprosiłam kierowcę za zachowanie Michael’a i podeszłam do Oli

- Olu to Michael, Michael to Ola – przedstawiłam ich sobie

- To twój kolega z klasy, tak ? - spytała zaciekawiona

- Tak, tak to Michael Jackson – uśmiechnęłam się lekko

- O, a więc tak. Michael chciałbyś z nami się przejść na jakieś lody do kawiarni ?

Sparaliżowany Mike dopiero teraz się obudził. Zarumienił się lekko za kłopoty które wyrządził przed chwilą. Dziewczyny to zauważyły, i lekko się uśmiechnęły, ale i również zarumieniły

- To jak Michael idziesz z nami ? – spytała jeszcze raz Ola

- Chętnie pójdę, dziękuję za zaproszenie. – uśmiechnął się miło…

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz